piątek, 16 października 2009

Ostatnio gdy wybierałam pieniądze w banku, jak zwykle ochroniarz zaczął ze mną rozmawiać i nawet pamiętał moje imię co jest dosyć niesamowite bo nawet niektórzy znajomi z laboratorium nie mogą go wymówić. Ochroniarz powiedział, że woli nasz kraj bo jest bardziej romantyczny. Ja się z nim zgadzam. Tutaj życie pojedynczej jednostki nie jest ważne, każdy ma pracować i to najlepiej siedem dni w tygodniu po dwanaście godzin. Jeżeli tyle nie pracujesz nie masz szans zrobić doktoratu, a profesor może do Ciebie zadzwonić i wezwać do laboratorium nawet w święto narodowe, które odbywa się w sobotę.
Więc nie ma tutaj czasu na życie rodzinne mimo, że większość ludzi pracujących w laboratorium ma małżonka.
Myślę, że większość osób pracujących w laboratorium jest nieszczęśliwa, choć nie przyznają się do tego.

Cóż ja w tym momencie mam większy problem. Mrówki zalęgły mi się w komputerze i jak pisze wychodzą mi z pod klawiszy. Na razie nie ma ich tak strasznie dużo, ale obawiam się że mogą założyć w środku gniazdo i wtedy nie będzie dobrze.

Ja się w weekend nie wybieram na uczelnie więc może coś wreszcie pozwiedzam.
Całuję :*

4 komentarze:

  1. Hej!

    Mrówki, jaszczurki ...... to się nazywa delirium tremens - odstaw to chińskie piwo :))))
    Mniej poważnie - weź plastykowy worek i włóż do środka laptopa i jaszczurkę. Za jakiś czas pozbędziesz się mrówek, a jaszczurkę możesz opchnąć w jadłodajni na rogu :)))

    Poważniej zamiast jaszczurki użyj Raida lub coś podobnego. Worek plastykowy zamknij szczelnie na noc.
    Laptopa na noc trzymaj w zamkniętym pojemniku.

    Co do pracy 7/7 i 14/24 to chyba nie jest tak źle bo jeszcze mają czas na rozmnażanie, a nie jest ich tak mało.

    Nie daj się zaorać!

    BiBi Vslv

    OdpowiedzUsuń
  2. Na ile pamiętam z czasów wczesnego, sadystycznego dzieciństwa najlepszym sposobem na mrówki był rozpuszczalnik użyty w zestawieniu ze źródłem ognia. Niestety nie testowałem tego na sprzęcie elektronicznym tylko na zielonej trawce więc nie gwarantuję rezultatów (przynajmniej jeśli chodzi o laptopa - mrówki tłukło aż miło).

    Innym sposobem podpowiedzianym mi przez moją współmałżonkę było mieszanie ace z dosmestosem i kretem. Tak psorządzoną miksturę należało wlać w miejsca gdzie mrówki się pokazywały - w większości przypadków już po raz ostatni. Po raz kolejny poligon działań pozostawał jednak głownie pod gołym niebem i obawiam się, że zalanie laptopa takim specyfikiem może skasować sprzęt łącznie z gwarancją.

    Niemniej jeśli wszystko zawiedzie i będziesz zmuszona użyć ciężkiej altylerii walce z robactwem żywimy nadzieję, że powyższe rady się przydadzą.

    Z pozdrowieniami,
    Magda M & James

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm ładnie to opisałaś, że życie jednostki się tam nie liczy a u nas jest bardziej romantycznie:)
    Ja się zgadzam w zupełności a takie życie tylko dla pracy to strata czasu...
    A tak poza tym to I Love Singapur;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za porady, na szczescie komputerowi wystarczylo polezec pod klimatyzatorem. Jezeli chodzi o mieszkanie to od 3 dni walczymy z mrowkami. Jak w jednym miejscu zniszczymy gniazdo to pojawiaja sie w innym. Nie da sie chyba z nimi wygrac. Dla mnie wystarczy, ze nie wchodza mi na lozko. Choc pare dni temu wyciagnelam chleb, polozylam sobie na talerzu i poszlam po maslo. Jakos tak dziwnie chleb ten mial bardzo duzo ziaren. Jak przyjzalam z bliska okazalo sie ze sie ruszaja.

    OdpowiedzUsuń