niedziela, 5 kwietnia 2015

Goście, dzień 3

W ostatni dzień pojechaliśmy do Lasithi Plateau. Jest to zupełnie płaska przestrzeń otoczona górami, o wymiarach 11 na 6 km, na wysokości 840 m. Jedzie się tam bardzo ciekawie bo trzeba przebić się przez góry, więc drogi są wąskie i kręte, no a widoki sami zobaczcie.










Samo Plateau sprawia niesamowite wrażenie, zadziwiło nas również jest tam tak dużo domów a ludzi mieszkają w tak trudno dostępnym miejscu. Znajduje się tam również bardzo ciekawy monastyr.










Znajduje się tam jaskinia w której podobno urodził się Zeus, niestety była zamknięta. 


Po drodze zatrzymaliśmy się na kawę i gorącą czekoladę, a w domu zrobiliśmy przepyszny sok z pomarańczy zakupionych po drodze.






Odwiedziny były bardzo udane, świetnie się bawiliśmy również na wieczornym spotkaniu z moimi znajomymi z pracy. Także zapraszamy kolejnych gości :)

wtorek, 31 marca 2015

Goście, dzień 2

Kolejnego dnia odwiedzili mnie w pracy i w połowie dnia wybraliśmy się w poszukiwaniu szlaku na górę, którą widać z okna naszego mieszkania. Góra nazywa się Stroumboulas i ma około 800 metrów. W zasadzie odkąd tu przyjechaliśmy, marzyło nam się z Piotrkiem żeby się na nią wspiąć. 


Z początku nie mogliśmy znaleźć drogi, ale dzięki temu znaleźliśmy śliczną małą plażę, między klifami z błękitną wodą.












W końcu znaleźliśmy drogę i oczywiście prowadziła wąskimi, krętymi uliczkami. U podnóża góry stał dom, przy którym stał starszy pan. Pan niestety nie mówił po angielsku, ale na migi pokazał, że nas trochę podprowadzi. 


I tak szedł z nami bardzo długo prowadząc nas między drzewkami oliwnymi. Próbowałam mu po grecku powiedzieć, że damy sobie rade bo głupio nam było, że starszy pan musi iść z nami. Ale on cały czas mówił, że nie i szedł dalej, zresztą miał chyba lepszą kondycję niż my. Po jakimś czasie okazało się, że była bramka którą dla nas otworzy i pokazał gdzie mamy iść dalej. Wspinaczka nie była bardzo trudna, ale szło się coraz ciężej. Były momenty, że ledwo szliśmy, oczywiście oprócz Piotrka który skakał po skałach jak kozica :P. Na szycie znajduje się kościółek, w który tej zimy uderzył piorun. A dookoła jak zawsze piękne widoki, tylko wszystko w dalszej odległości zasłaniał pył z Afryki, który przywiało akurat tego dnia. Więc na pewno jeszcze powtórzymy tą trasę :) 









 


 






Na dół zeszliśmy w zasadzie w ostatniej chwili, bo wszystko spowiły chmury i gęsta mgła.