środa, 28 stycznia 2015

Zachód słońca

Witajcie!

Dzisiaj kilka fotek z zachodu słońca i jak zawsze spaceru z pieskiem :) W tym tygodniu nie ma szefa, więc wychodzę trochę wcześniej i spaceruje po plaży. 
A tak z innej beczki, ostatnio prawie codziennie rano autobusem jeździ transwestyta. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko, ale myślę że jak coś się robi to trzeba to robić dobrze. Bo nieogolony pan z odpadającymi rzęsami, w leginsach przez które widać dokładnie że jest mężczyzną to lekka przesada. W Singapurze czasem nie można było odróżnić, tak dobrze byli ucharakteryzowani. No cóż przynajmniej nie jest nudno :)

Pozdrawiam :*









poniedziałek, 26 stycznia 2015

Indian dinner

Jakiś czas temu poznałam kilka nowych osób w pracy i tak się złożyło, że większość z nich jest z Indii. W sobotni wieczór zaprosili mnie do siebie na kolację. Jedzenie było super, bardzo brakowało mi ostrego hinduskiego jedzenie, jest to chyba moje ulubione. Oczywiście nie przyszłam z pustymi rękami, w Lidlu udało mi się znaleźć Indyjskie piwo z którego reszta bardzo się ucieszyła :)




niedziela, 25 stycznia 2015

Rethymno

Witajcie!

Wczoraj odwiedziliśmy Rethymno, miasto położone na zachód od Heraklionu, oddalone o jakieś 70 km. Autobusem jedzie się jakieś półtorej godziny, ale jest to całkiem przyjemna podróż bo mija się wspaniałe widoki :). Jednak polecam wynajęcie samochodu i fajnie byłoby zatrzymać się w kilku miejscach po drodze. Natomiast Rethymno ma zupełnie inny klimat niż Heraklion. Jest tutaj dużo przyjemniej, mniejszy ruch samochodowy w centrum, piękne stare miasto i oczywiście 16 wieczny fort. Wzdłuż portu ciągnie się fajny deptak. Polecam gorąco :)





















poniedziałek, 19 stycznia 2015

Market

W tą sobotę wreszcie dotarłam na market, gdzie przyjeżdżają rolnicy i sprzedają swoje warzywa, owoce i przetwory. Już od dłuższego czasu szukałam tego miejsca, a nigdzie w internecie nie mogłam znaleźć dokładnego opisu gdzie jest. Zaprowadzili mnie nowi znajomi z pracy, a są trzej chłopacy z Indii. Market znajduje się po za centrum miasta i jest ukryty pomiędzy blokami. Atmosfera jest super, wszyscy są bardzo mili i tłumaczą jak mogą co jest co. Dostałam nawet ziemniaki za darmo, bo jak Pan zobaczył że nałożyłam tylko kilka to powiedział żebym sobie wzięła. A ziemniaki nakładali prosto z wozu i pracował przy tym dziadek, syn i wnuczek. Fajnie jest kupować warzywa od osoby, która włożyła w to swoją pracę i serce, a do tego wyhodowała wszystko ekologicznie, a nie od wielkiej korporacji.


















Na koniec zdjęcie części tego co kupiłam i chyba nie muszę mówić, że wszystko jest pyszne :)