sobota, 15 listopada 2014

mikro Wyprawa

Dzisiaj wreszcie udała nam się wyprawa w góry. Zrobiliśmy prawie 14 km, najpierw napotkaliśmy gospodarstwo z owcami, gdzie pełno było małych owieczek które ledwo chodziły i domagały się mleka od mamy. Następnie wkroczyliśmy na właściwą ścieżkę, wyschnięte koryto rzeki pomiędzy dwoma górami. Po drodze stał mały kościółek i kapliczka a potem brama, ale tym razem otworzyliśmy i poszliśmy dalej. Początkowo był to dosyć szeroki kanion, ale cały czas się zawężał, w niektórych momentach musieliśmy się wspinać na skały. Wysoko na skałach spotykaliśmy kozy, którym dzwoniły dzwoneczki na szyi. Kilka razy padało, ale tylko kilka minut a potem wychodziło słońce. W końcu przebiliśmy się do trasy prowadzącej pod górę, co nie było łatwe, bo znowu napotkaliśmy płoty. Ale widoki na trasie były niesamowite i pięknie pachniało bo wszędzie rosły zioła tak, my oczywiście nie umiemy rozpoznać może wam się uda. Trasa prowadziła krętymi dróżkami, aż obeszliśmy górę dookoła i z dużej wysokości mogliśmy oglądać morze i nabrzeża kilku miast. Tam zrobiliśmy sobie, krótki piknik i ruszyliśmy dalej. Tutaj znajdowały się stada owiec i jedna z nich ugrzęzła w ogrodzeniu. Przełożyła głowę i nie mogła jej wyciągnąć, próbowałam ją przytrzymać ale strasznie się rzucała a druty mocno zacisnęły się jej na karku. Na szczęście zobaczyliśmy z daleka jakiegoś Pana i zaczęliśmy go wołać. On podszedł od drugiej strony ogrodzenia i w tym momencie owca zaczęła się przeciskać w dobrym kierunku i bez szwanku wyjęła głowę. Okazało się, że Pan mówi po angielsku i jest właścicielem tego terenu i 600 owiec. Otworzył nam bramę i podprowadził w stronę głównej drogi. Okazało się że wszystkie te tereny są prywatne, łącznie z kanionem, ale powiedział że możemy chodzić tylko jak otwieramy jakieś bramki to musimy dokładnie zamykać. Oczywiście zażartował, że mam pracę dla facetów, ale był bardzo miły i na koniec powiedział: do zobaczenia następnym razem. Więc chyba nie miał nam za złe, że chodzimy po jego terenie. A wysoko w górach latały ogromne ptaki drapieżne, prawdopodobnie sępy (http://www.treknature.com/gallery/Middle_East/Israel/photo270535.htm). 
Piękna wyprawa :)



































4 komentarze:

  1. Hej!
    piękna wyprawa. A zioło na fotce to tymianek.
    Pozdrawiam A&V

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra widoki! Ale zazdrościmy :)))
    A Ty Karo wyglądasz przepieknie, jak to Tomek ujął: promiennie. :D
    Buziaki!
    Maria i Tomuś

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :) służy nam ten klimat. :* Tak właśnie myśleliśmy, że może to być tymianek.

    OdpowiedzUsuń
  4. NIESAMOWITE ! Tylko uważajcie na siebie ! Powodzenia !!!

    OdpowiedzUsuń