Wczoraj był wieczór w stylu „Seksu w wielkim mieście”, trzy dziewczyny (zazwyczaj jest nas cztery, ale jedna zachorowała) wszystkie bez chłopaków. Ponieważ nie widziałyśmy się dwa tygodnie, a Zaineb była w USA na konferencji i musiałyśmy oczywiście wymienić informacje z ostatnich dni żeby być na bieżąco. Zaineb trochę ze smutkiem na twarzy powiedziała, że w USA było bardzo fajnie, ale bez rewelacji. Co oczywiście oznaczało, że nie poznała żadnego ciekawego chłopaka. Dziewczyny mieszkające w Singapurze straciły już trochę nadzieję. Zaineb kończy niedługo 28 lat, jak skończy doktorat będzie miała 30 i martwi się że nie ciągle nie będzie miała rodziny. Y Ling powiedziała nam, że w Piątek poszła do agencji randkowej, ma dać nam znać czy coś z tego wyszło. Dziewczyny mówią, że faceci w Singapurze są za bardzo rozpieszczeni, za łatwo im znaleźć dziewczynę na jedną noc. Być może to prawda bo nawet właściciel mieszkania w którym mieszkam, mimo tego że ma już chyba 40 lat od czasu do czasu jakaś dziewczyna u niego nocuje. Wszystkie te rozmowy odbywałyśmy w Blue Jazz, jedząc arabskie jedzenie czyli chleb pita z humusem i paląc Shishe o smaku winogron. Potem poszłyśmy do naszego ulubionego klubu i na pustym parkiecie (pusty ponieważ była dopiero 24 impreza zaczyna się o 1 w nocy) dla poprawienia humoru podzieliłyśmy się we trzy jedną gumą do żucia, którą Zaineb przemyciła z USA. Nie wiem czy wszyscy wiecie, ale nie można wwozić gum do żucia do Singapuru i nie ma też szans ich tutaj kupić. Klub do którego chodzimy jest naprawdę świetny bo gra tutaj zespół na żywo, następnym razem ich nagram żebyście mogli zobaczyć. I jak zwykle bawiłyśmy się świetnie, aż do zamknięcia. W domu byłam o 6 rano. I mimo, że boli mnie głowa i nogi, mam chrypkę od śpiewania a może raczej krzyczenia z zespołem to humor mam świetny. I mimo, że bardzo tęsknie za wami i cieszę się że niedługo wracam do Polski to trochę mi smutno opuszczać Singapur. Przyzwyczaiłam się już do ciągłego lata i otwartości ludzi. Przez te kilka miesięcy tutaj poznałam chyba więcej ludzi niż przez całe życie. Wyszło mi dzisiaj trochę sentymentalnie, no cóż… chyba już tęsknię za Singapurem mimo że jeszcze nie wyjechałam. Całuję was mocno :*
Hej Karola!
OdpowiedzUsuńświetny tekst. Szkoda, że zabrakło fotek. Nakręć jakiś filmik następnym razem.
Tez tęsknimy za Tobą.
ściskam tatkoVslv
Cześc, Karol!Dzięki za nowe wieści, fajnie że oprócz pracy dobrze wykorzystujesz wolny czas.Cieszę się, że niedługo wracasz, liczę na Twoją pomoc w pewnych wakacyjnych planach. Uważaj na siebie, może zadzwoń na skype w niedzielę 3 kwietnia. Całuję, ma.
OdpowiedzUsuń