poniedziałek, 16 listopada 2009

Dziś na uczelni wychodząc z toalety zobaczyłam coś co wyglądało na bardzo chudy i długi liść, ale liść zaczął się ruszać i okazało, że to wąż i właśnie na mnie patrzy. Miał jakiś metr długości i był szeroki na dwa centymetry. Od razu pokazałam reszcie, wszyscy się zbiegli i oglądali a technik zadzwonił po weterynarza czy kogoś takiego. Gdzieś po 30 minutach przyszli i go złapali. Trochę to straszne, że tutaj na każdym kroku można spotkać jakieś dziwne zwierzę. Poniżej znajduje się zdjęcie tego węża. Praca mi wreszcie ruszyła już wiem co robiłam źle i wreszcie uzyskuje mod prowadzony w rdzeniu. Także teraz mogę się już zabrać za porządne obliczenia.
W niedzielę byłam w Singapore Science Center. Nie udało mi się zrobić żadnych ciekawych zdjęć choć miejsce jest bardzo ciekawe. Spędziłam tam cztery godziny a i tak nie udało mi się zobaczyć wszystkiego.
No musze wracać do pracy. Pa :*

3 komentarze:

  1. No i widzisz - węże też się przydają :)))
    Ten kolorowy rysunek to symulacyjny przekrój węża "trafionego" laserem???
    Jak tam udała się wizyta profa z Polski.
    Przez weekend nie mogłem złapać Cię na Skypie :(( Będę na nasłuchu dziś 16oo local time
    pozdr.bat'ko Vslv

    OdpowiedzUsuń
  2. wow toż to jakaś daleka krewna mojej Skarpetty!
    Mam nadzieję że łapacze nie zrobili tej dżdżownicy krzywdy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Fuuuj a był jadowity i niebezpieczny?:o

    cyt:"wreszcie uzyskuje mod prowadzony w rdzeniu" NARESZCIE! (tylko co to znaczy...)
    ;)

    OdpowiedzUsuń